Moja bardzo dobra koleżanka w roli modelki :) Pogoda dopisała :) Pomysły wypaliły ;) Zmęczenie było ;) Rezultat: bolące nogi, pusty żołądek i ponad 500 zdjęć :D
Wypatrzone, wygłaskane i przywiezione z daleka zasłony do dużego pokoju przez moją ukochaną Mami. Jednak koncepcja rypła jak już zawisły na oknie.....ale fakt- piękne są ;) i fieranki jak się patrzy ;p;p;p;p
„Kiedyś mieli takiego szopa pracza, którego nazwali Herbatnik. Całymi godzinami mogli patrzeć, jak usiłuje wyprać krakersa. Stawiali na podwórku małą patelnię z wodą, potem dawali mu krakersa, a on prał krakersa za krakersem i za każdym razem dziwił się, że herbatnik znika. Patrzył wtedy na swoje maleńkie łapki i był taki zdziwiony. Nie mógł zrozumieć, co się dzieje z krakersem. Większą część życia spędził na praniu krakersów. Prał też ciasteczka, ale to już nie było takie śmieszne... kiedyś uprał nawet wafelek od loda....”